czwartek, 28 listopada 2013

Garnitur Hortensji 461. Naśladował czy naśladowany?


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

"Nawet dziś jeszcze, przy tak poważnym zaawansowaniu badań nad europejskim szkłem międzywojnia, analizując proweniencję niemeńskich modeli, niepodobna ponad wszelką wątpliwość rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia ze świadomym i bezceremonialnym kopiowaniem, czy też jedynie z przejęciem powszechnie stosowanych kształtów, motywów dekoracyjnych i technik zdobniczych." - napisał Paweł Banaś w rozdziale książki "Rzeczy niepospolite"(2013r.), opisując działalność Michała Titkowa w hucie "Niemen".




Nie wypada się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, o ile w ogóle jesteśmy w stanie przypisać konkretne wyroby do poszczególnych wytwórni. Mam wrażenie, że nie brakuje badaczy szkieł europejskich, ale już polskich - niekoniecznie. Jest kilka tekstów Pawła Banasia, w tym napisana 30 lat temu książka "Szkło huty Niemen", podobnie jak publikacje dotyczące huty Czechy Ignacego Hordliczki, piotrkowskiej Hortensji czy huty Zawiercie. Książki, po pierwsze dostępne tylko w bibliotekach, po drugie redagowane bardzo dawno temu.



Czy wiedza, na temat polskiego szkła pierwszej połowy XX wieku jest bardziej obszerna niż ponad 30 lat temu, kiedy problemy z jej badaniem przedstawił we Wrocławiu wyżej cytowany autor? Mam duże wątpliwości, chyba że opracowania leżą w szufladach, a wiedza w głowie nielicznych. Szczerze mówiąc, to sądzę, że mało kto jest zainteresowany badaniem produkcji polskich hut szklanych. Wnioskuję tak z oferty wystawienniczej i edukacyjnej polskich muzeów a także np. z zainteresowania niedawno zakończonej wystawy "Niemeńskie Art Deco" w Białymstoku. Zwiedzałem tą ekspozycję prawie miesiąc od otwarcia, i wtedy żaden badacz nie pojawił się w muzeum. 

Na chwilę obecną, można zdobyć kopie katalogów kilku polskich hut, dzięki temu możliwa jest hobbystyczna analiza i porównywanie konkretnych modeli, tak jak ja to czynię. Niestety wiele obiektów, i to całkiem popularnych, o ciekawej atrakcyjnej stylistyce, nawiązujących do modeli katalogowych, nie można na sto procent przypisać do konkretnej wytwórni. Mam kilka takich szkieł, będę je opisywał i próbował znaleźć analogie do motywów już znanych eksponatów. Przy czym, podobieństw czy kopi detali nie należy traktować jako przesądzających o proweniencji danego szkła.

Dziś opiszę część kompletu toaletowego, powstałego w hucie Hortensja, oznaczonego numerem 461 w katalogu firmowym. Posiadam dwa flakony na perfumy oraz naczynie - korytko na grzebienie. Zakład wytwarzał garnitury na toaletę składające się z pięciu elementów, dwa flakony na pachnidła (jeden z pompką drugi z korkiem), puzderka, korytka oraz pojemnika na biżuterię.

Skan katalogu, Huta Hortensja, model 461
Natychmiast rzuca się w oczy podobieństwo do modelu karafki 1531 Huty Szklanej Stollego. Nawet duże podobieństwo. Przekrój dna jest prawie identyczny, boczne węższe ścianki także, korek jedynie mniejszy. Jedyna różnica to ilość podziałów na frontowej ściance przedmiotów, no i oczywiście wielkość oraz przeznaczenie.


Huta Niemen dosyć ciekawie przenosi wzór na tackę oraz kieliszki, huta Hortensja dodatkowo tworzy puderniczkę, i korytka. Tak naprawdę wszystko współgra, i łatwo rozpoznać każdy element garniturów.


Jednak obydwa komplety powstały w różnych polskich hutach. Kto na kim się wzorował, trudno powiedzieć. Należy podkreślić, że obydwie miały dobrych projektantów, dziś byśmy powiedzieli designerów czy stylistów, bo obydwie huty mają prawie taką samą bazę (flakonik - karafkę), a styl przenieśli na kolejne szkła różnych zestawów.


Jeśli postawimy kieliszki w korytku, jest ok. Podobnie z flakonem na tacy.

Niemen w Hortensji
Hortensja na Niemenie
Ciekawym motywem jest dekoracja, którą nazwę "odciśnięte zęby w jabłku", ujawnia się w każdym elemencie obydwu kompletów. Flakonik ma odciśnięte 3 zęby na obydwu bocznych powierzchniach, karafka 4 zęby ale tylko na jednej. Za to korytko Hortensji ma po 4 zęby, kieliszki natomiast 3. Niemeńska tacka, ma tych odciśniętych zębów całe mnóstwo po obwodzie. Może ktoś policzy?




A teraz wyobraźmy sobie, że nie mamy żadnego katalogu firmowego, a mamy dowolne szkła z tych garniturów. Czyż nie wnioskujemy, że szkła wykonała jedna huta?

A jeśli mamy jeden katalog, obojętnie który. Czy nie mamy uzasadnionych motywów, by twierdzić, że preweniencja jest taka sama?



No dobra, po co ja to piszę, przecież powszechnie znane są katalogi, choć rzadko wśród antykwariuszy, i każdy wie, że zestaw do likieru pochodzi z Brzozówki a toaletowy z Piotrkowa. Sednem mojego tekstu, jest to, że jest bardzo dużo szkieł, których nie można znaleźć w żadnych katalogach, ale mających pewne elementy wspólne z przedmiotami które tam znajdziemy.

Czy można wtedy przypisać niekatalogowany, na chwilę obecną, wytwór do danej huty? Można i nie można. Jak kto chce, ale najlepiej podeprzeć nasz domysł odpowiednią argumentacją, uzasadnioną i prawdopodobną wersją. Raczej odradzam stu procentową pewność, dopuszczam nazwę huty z pytajnikiem.

Dziś opisałem szkła, które wiemy skąd pochodzą, choć są bardzo podobne, w kolejnym tekście będzie próba pokazania, jak opisać bliźniacze (dwujajowe) szkła z których tylko jedno jest katalogowane.