wtorek, 31 grudnia 2013

Czas wyciągnąć porządny kubeł na szampana.


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

A jaki niby miałem wymyślić tytuł. Normalnie używam słowa kuler, ale takie nie istnieje w języku polskim. Anglicy i Niemcy mają dobrze, my niestety musimy używać naczynia na lód albo kubełka na szampana. Ale ja mam takie duże naczynie, czyli kubeł, i jak to brzmi wraz z szampanem. Ciągnąc temat nazewnictwa, muszę poruszyć przy tej okazji kolejną kwestię, mianowicie szampana, czyli wina musującego.
Wino musujące to taki napój alkoholowy z bąbelkami, wino z bąbelkami. Szampan natomiast mieści się w tej kategorii, ale jest winem pochodzącym tylko z jednego regionu kuli ziemskiej i oczywiście wyprodukowany w/g odpowiednich technik. Z tego też powodu, pewien naród jest niezwykle dumny i każe sobie płacić za te specjalne bąbelki dużo więcej.


Tak więc kubeł jest nie byle jaki, został wykonany przez niemiecką firmę Württembergische Metallwarenfabrik (WMF), w formie ogromnego wysokiego pucharu. Na pierwszy rzut oka, naczynie zaprojektowano w powszechnej stylistyce lat dwudziestolecia międzywojennego, w dość prostej formie, z dwoma dekoracyjnymi elementami. Pierwszy, to czarna malatura, imitująca drogę spływających kropel wody. Drugi element, znacznie ciekawszy, to kula z tworzywa sztucznego, umieszczona pomiędzy stopą a czarą naczynia.



Dzięki oznakowaniu możemy się dowiedzieć, że kubełek został wyprodukowany w latach 1909 - 1914, specjalnie na rynek francuski! Myślę, że jest to dla wielu zaskoczenie, bo o ile ruchy modernistyczne były widoczne już od początku wieku, to sprowadzały się do nielicznych pojedynczych prezentacji wąskiej grupy projektantów, raczej jako protest wobec wszechobecnej secesji. Wprowadzenie do masowej produkcji takiej stylistyki było raczej rzadkością, a dodatkowo w połączeniu z ledwo wynalezionym bakelitem - niemałą odwagą, szczególnie na rynku gdzie art nouveau było nadal popularne. Tym bardziej cieszę się z posiadania takiego kubełka na szampana, jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej, w bardzo nowatorskiej na tamte czasy formie.


Skoro mam już przygotowane naczynie, przyszedł czas na wino. Zbieracz Staroci jak to zbieracz staroci, przedstawia czytelnikom wyjątkowe przedmioty, a tym razem będzie to jeden z najbardziej luksusowych i pożądanych szampanów - Dom Pérignon. To bardzo wyjątkowe i niepowtarzalne wino musujące odkryte przez benedyktyna ponad 300 lat temu, zostało nazwane jego imieniem. W moim posiadaniu jest rocznik 1955, nie byle jaki rocznik, jeden z dziesięciu najbardziej wykwintnych roczników Dom Pérignon.


Muszę jednak wyjawić, że osobiście nie lubię szampanów, zawsze unikam ich picia, a co do walorów smakowych odsyłam do specjalistów. A jednym z nich jest James Bond. W pierwszym filmie serii - „Doktorze No”, używa właśnie szampana z 1955 roku jako broni, podczas kolacji z doktorem No. Bond chwyta za butelkę trunku, wówczas zły charakter dziwi się, mówiąc że to przecież Dom Pérignon 1955. Agent 007 by wybrnąć z sytuacji odpowiada, że on jednak woli rocznik 1953, ale odkłada szampana do kubełka. Kto miał więc rację, niebezpieczny naukowiec czy słynny brytyjski szpieg. Otóż według fachowców, nieznacznie, ale lepszy i bardziej klasyczny jest rocznik ’55.

James Bond spogląda na etykietę, po słowach doktora No ...
… i odkłada do kubełka.
Oczywiście Dom Pérignon ’55 będzie dalej leżakował, nie wiem nawet czy byłby smaczny po tylu latach, i tak jak wcześniej napisałem, że nie przepadam za szampanem, to moja żona wręcz przeciwnie. Tak więc otworzymy Nectar Imperial Moët & Chandon, a do utrzymywania niskiej temperatury posłuży kubeł WMF.



Wszystkim czytelnikom Zbieracza Staroci, życzę w tym nadchodzącym 2014 roku marzeń i po prostu spełnienia tych marzeń.


niedziela, 29 grudnia 2013

Żardyniera 1415. Huta J.Stolle Niemen


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

W styczniu tego roku opisałem wazon i żardynierę z huty Hortensja, niezwykle często mylone z produktami huty Niemen. Przyszedł więc czas na opis przynajmniej żardyniery z Brzozówki, ponieważ wazonu jeszcze nie posiadam. Szkło występuje w katalogu fabrycznym pod numerem 1415, i razem z wazonem nr 1412 tworzą komplet.

Żardyniera Huta Szklana J.Stolle Niemen
Rysunek w katalogu fabrycznym
Posiadam trzy żardyniery, dwie żółte i różową. Szczególnie na matowanym szkle widać piękny art-decowski wzór, przypominający wachlarz czy promienie wschodzącego słońca.




Żardyniery wykonano metoda prasowaną i każdy szczegół jest bardzo dobrze odciśnięty. Dno jest szlifowane z dwunasto-ramienną gwiazdą.




Doprawdy nie wiem, jak można mylić produkty hut Hortensji i Niemen. Różnią się wzorem i wielkością, a jest ich na rynku dość, by móc je porównać naocznie.




Oczywiście żardynier pochodzących z huty Niemen jest zdecydowanie mniej niż Hortensji, a jeśli chodzi o wazony, to zdobycie modelu 1412 jest naprawdę trudne. Widać to po mojej kolekcji.

P.S. Jeśli ktoś chciałby mieć jedną z żółtych żardynier do kolekcji, to chętnie się wymienię.

środa, 11 grudnia 2013

Wazon nr 449. Huta Hortensja.


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

Bardzo lubię ten model wazonu, jest duży, wysoki, ciężki, przez to bardzo stabilny i idealnie nadaje się na duże bukiety kwiatów. Wyprodukowała go Huta Szklana Hortensja, w katalogu firmowym występuje pod numerem 449. Jest to dosyć rzadki model, posiadam trzy egzemplarze: bursztynowy, zielony i różowy. Spotkałem się jeszcze z niebieskim i bezbarwnym, występowały także jako częściowo matowane.


huta Hortensja model 449
skan katalogu fabrycznego


Wazony podobają mi się ze względu na art-decowską dekorację, jakby odbicie uśmiechniętej twarzy człowieka.



Szkła wykonano metodą prasowaną, mają grube ścianki i solidną szlifowaną podstawę. Wazony zielony i bursztynowy są tej samej wysokości - 25,2 cm, natomiast różowy jest wyższy dokładnie o 1 centymetr. Waga od 2,250 do 2,295 gram. Od najbardziej popularnego wazonu 430 są wyższe tylko o 3 centymetry, ale są ponad dwukrotnie cięższe.





Model 449 początkowo chciałem opisać wcześniej, ale czekałem do momentu zamieszczenia tekstu o zestawie toaletowym Hortensji i likierowym Stollego. Jest to bardzo ważny post w kontekście badania pochodzenia szkieł.
Tutaj podejmę próbę rozważenia, czy podobny wazon (nazwijmy go X), można uznać za wytwór piotrkowskiej huty. 




wazony huty Hortensja model 449, wazon X
Jedyną racja przemawiającą ZA, jest odciśnięty wzór na korpusie wazonu. PRZECIW jest zdecydowanie więcej. Najbardziej oczywisty argument to taki, że wazon X nie znajduje się w katalogu firmowym, jest zdecydowanie inny niż skan w katalogu. Huta Hortensja miała w ofercie kilka modeli wazonów w różnych rozmiarach, tak więc żaden był dla nich problem wytwarzać model 449, ale niższy. Bez wątpliwości mogę powiedzieć, że wazon 430 odniósł sukces, i ewentualna produkcja podobnej budowy szkła, ale z innym motywem dekoracyjnym, przyniosłaby taki sam skutek. Gdyby jednak przyszło komuś do głowy zmiksowanie modeli 449 i 430, czyli z tego pierwszego wziąć wycisk korpusu, a z drugiego wysokość, uszy, ząbkowany wylew, to dlaczego podstawa jest zupełnie inna.


wazon X, wazon 430
wazon 449

Według mnie, wazon X nie jest ani z Hortensji, ani tym bardziej z huty Niemen (bywają takie opisy), nie odważyłbym się postawić znaku zapytania przy żadnej hucie.
W tekście o flakonie i karafce napisałem, że gdybym nie posiadał któregokolwiek katalogu, znalazłbym argumenty za przypisaniem tamtych szkieł do tej huty, której katalog bym posiadał. W dzisiejszym tekście nie mogę tego powiedzieć o wazonie X.
Jak więc opisywać, skoro już go mamy. Przedstawiam dwie propozycje:
- wazon naśladuje model 449 z huty Hortensja, ma zbyt dużo innych cech i nie występuje w katalogu, zapewne jednak został wyprodukowany w innej polskiej jeszcze niezbadanej hucie.
- jest to bliźniaczy wazon do modelu 449 huty Hortensja, jednak bliźnięta są nie tylko dwujajowe (mało podobne) to jeszcze z innych ojców.

piątek, 6 grudnia 2013

Katalog firmy Jakób Gross


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

"wkładano nam do głów zasadę, że wiedza ma dopiero sens kiedy podlega nie tylko poszerzaniu, ale i wymianie myśli, doświadczeń" odpowiedział mi miłośnik szkła niemeńskiego, od którego otrzymałem kopię katalogu Jakóba Grossa.

okładka katalogu Jakóba Grossa
Drodzy Czytelnicy, wobec ciągle jeszcze niedostatecznej ilości materiałów źródłowych na temat szkła, podjęliśmy decyzję o upublicznieniu w internecie katalogu Jakóba Grossa. Dla wielu kolekcjonerów katalog nie jest tajemnicą, jednak jakoś tak skrzętnie ukrywany, do tej pory nie wypłynął. Jest to gest ważny szczególnie dla młodych zbieraczy, którzy niemal po omacku, często sugerując się kłamliwymi opisami, tworzą własną kolekcję szkła.
Pamiętam, jak sam gromadząc skrawki katalogów szkła, miałem trudności z oceną konkretnych modeli. Dzięki Panu Grzegorzowi, kolekcjonerowi z Poznania, posiadam kopię katalogu. I w zasadzie to jemu należy dziękować. Jego ogromna kolekcja szkła niemeńskiego, ponad 100 różnych modeli, robi naprawdę wrażenie. Jak na razie żadne muzeum w Polsce nie może poszczycić się podobną ekspozycją.

Na 36 stronach katalogu Grossa, możemy zobaczyć produkty Huty Szklanej J.Stolle Niemen w aranżacjach i co najważniejsze w trzech wymiarach, ponieważ są to zdjęcia. Próbkę można zobaczyć w moim poprzednim tekście, gdzie pokazałem reklamę krakowskiej firmy.

36 str. katalogu, ogólny widok sal wystawowych na I piętrze sklepu przy Rynku Gł. 30
Przy tej okazji należy wyjaśnić, dlaczego szkła niemeńskie zostały w taki sposób przedstawione przez obcą firmę. Otóż, Jakub Gross zajmował się handlem porcelaną, szkłem i oświetleniem. Po I wojnie światowej otworzył mały sklepik w zaułku Rynku Głównego 8 w Krakowie, potem w latach trzydziestych firma rozrosła się, powstał drugi sklep już w dużo lepszym miejscu, na rogu Rynku i Szewskiej. Swój sukces zawdzięcza firma między innymi estetycznym talentom Jakuba Grossa. "Była to artystyczna dusza, człowiek z polotem, z miłością do sztuki i życia".* Dbał o każdy szczegół witryn wystawowych, chętnie wprowadzał nowości produktowe, powiedzielibyśmy że lansował.
W katalogu znajdują się ciekawe opisy szkieł, pojawia się konkretne nazewnictwo. I tak np. garnitur 1761 i 1764 to "Krysia", a zastawa gdzie podstawą są modele talerzy 1276, 1395, oraz inne elementy zastawy m.in. 1399, 1402, 1406, 1682, 1686, 1723 itd., to po prostu "Jagro" (nazwa od pierwszych liter imienia i nazwiska).
Gross nie skąpił na reklamę, m.in. w prasie, na tramwajach czy nawet filmy reklamowe w kinach. Aby dostać się do jego pierwszego sklepu należało przejść ok. stu metrów w głąb pasażu, obok kilkudziesięciu gustownie zaaranżowanych gablot z towarem, niczym kura za ziarnem.
Co bardzo ciekawe, to krakowska firma miała niektóre niemeńskie zastawy stołowe na wyłączną sprzedaż w całej Polsce. Taka informacja pojawiała się w reklamach, i jest to kwestia do dalszego zgłębienia, czy była to wyłączność czasowa czy stała, bo wtedy niektóre modele powinny być tylko w reklamach, ale nie występować w katalogu huty Juliusza Stolle. Przykładem jest żardiniera niewystępująca w katalogu, którą widać na jednym ze zdjęć półek, zapełnionych wyrobami niemeńskimi, w sklepie Grossa.
Innym przykładem bardzo dobrych stosunków pomiędzy firmami, jest wypromowanie przez Grossa maszynki do kawy "groja" oraz "grossówki" - zestawu szklanych szufladek na sypkie produkty spożywcze. Są to modele odpowiednio 1523 i 1420.
Firma musiała mieć niezłą pozycję na rynku oraz duże zaufanie, skoro wydawała katalog z produktami innej firmy, nie bacząc że niektórzy będą zamawiać szkła bezpośrednio u producenta, czy w innych sklepach. Zapewne Jakub Gross przyczynił się do popularyzacji szkieł niemeńskich.
* Informacje o sklepie znalazłem w książce Natana, syna Jakuba, pt. "Kim pan jest, Panie Grymek"

35 str. katalogu, powyżej: wnętrze przy Rynku Gł. 30, poniżej: wystawy przy Rynku Gł. 8 
Teraz kiedy wiemy, jak wartościowy, choć niezbyt obszerny, jest katalog firmy Jakóba Grossa, proponuję następujące możliwości uzyskania kopii.

Zgodnie z zasadą zdobywania wiedzy, a więc wykazania pewnej inicjatywy, a w tym przypadku bardzo małej, deklaruję, że każdy kto napisze trzy komentarze pod dowolnym tekstem opublikowanym od dziś (włącznie) otrzyma mailem skan katalogu. Jednak zaliczone będą komentarze tylko merytoryczne, podlegające mojej subiektywnej ocenie. Teksty typu, "dobry artykuł", choć mile widziane, nie zliczają się, ale np. informacja, że tacka modelu 1531 ma 96 odciśniętych ząbków, już tak. Jako że, możliwości komentowania wzrastają wraz z ilością napisanych przeze mnie tekstów, proponuję modlić się, by ich było jak najwięcej w najbliższym czasie.
Druga możliwość to taka, że nic nie robimy, tylko sprawdzamy od czasu do czasu czy na blogu nie pojawia się skan katalogu w całości. Zapewniam, że pojawi się w styczniu.

Komentarze mogą być anonimowe, proszę używać jakiegoś pseudonimu, abym mógł zliczać teksty, potem proszę o kontakt przez "formularz kontaktowy" z podaniem adresu mailowego.

Jak to jest z tym imieniem Jakób/Jakub, i czy na tej podstawie można datować katalog?

sobota, 30 listopada 2013

30 listopada 1931 roku. Jan Szancer, Jakób Gross, maile na wrotkach i czarny diament.



Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

źródło: Ilustrowany Kurier Codzienny
Wpadł mi w ręce Ilustrowany Kurier Codzienny, wydany dokładnie 82 lata temu. Właściwie jest to specjalny dodatek do bardzo poczytnego dziennika wydawanego w Krakowie przed wojną. Zawiera informacje kulturalne, obchody świąt, a także ciekawostki ze świata oraz kilka reklam. 

Na pierwszej stronie mamy rysunek Jana Szancera pt. Andrzejki, co jest oczywiste. Z kilkunastu zdjęć wybrałem dwa. Pierwsze pokazuje "Miasto czarnych diamentów" czyli Katowice, sfotografowane z drapacza chmur (tamtych czasów), na pierwszym planie widzimy areszt śledczy. Z obecnych map wynika, że perspektywa może wyglądać podobnie.

źródło: Ilustrowany Kurier Codzienny

Drugie zdjęcie pokazane jako ciekawostka, pt. "Szybkość przede wszystkim". Tak proszę Państwa wyglądało kiedyś dostarczanie obecnych maili, na wrotkach. Dziewczęta w spódnicach i prosto od fryzjera, kolejnym etapem przyspieszenia były zapewne legginsy i kaski.

źródło: Ilustrowany Kurier Codzienny

Oczywiście należy dbać o cerę, tak więc piękna art-decowska reklama, zachęca do stosowania specjalistycznych pudrów z laboratorium M.Malinowskiego w Warszawie.

źródło: Ilustrowany Kurier Codzienny
Na koniec reklama, która skłoniła mnie do zakupu tego dodatku. Mianowicie reklama sklepu Jakóba Grossa w Krakowie. Właściciel oferował w cenach promocyjnych zestaw Huty Szklanej J.Stolle Niemen.

źródło: Ilustrowany Kurier Codzienny
Dzięki życzliwości poznańskiego kolekcjonera szkła niemeńskiego posiadam kopię katalogu wydanego przez Jakóba Grossa. Sklep, a właściwie ogromny salon sprzedaży, mieścił się przy Rynku Głównym, oferował niezliczoną ilość wzorów porcelany, szkła i lamp. Dostępne zdjęcia witryn i wnętrz składu, pokazują jak szeroki wybór mieli mieszkańcy Krakowa. Katalog Grossa ma tą zaletę, że przedstawia zdjęcia szkieł w aranżacji. Nie są to zatem dwuwymiarowe rysunki, tak jak w katalogu Huty Niemen, ale fotografie konkretnych wyrobów z Brzozówki.

skan katalogu Jakóba Grossa

Na okładce katalogu widzimy dwukondygnacyjny sklep, na drugim skanie lampę podarowaną Prezydentowi RP, wykonaną w niemeńskiej hucie. Warto także zwrócić uwagę na monogram JS, który prawdopodobnie oznacza Juliusza Stolle.

skan katalogu Jakóba Grossa

P.S.
1. Uprasza się wszystkich handlowców reklam i artykułów zamieszczonych w starych czasopismach, aby nie wycinali tychże obiektów z podstawowego źródła. Reklama lub tekst jest cenniejszy, jeśli wiemy skąd pochodzi. Po drugie, zgodnie z nauką w dawnych szkołach podstawowych, książek i innych cennych wydań papierowych - się nie niszczy!
2. Uprasza się zainteresowanych kupnem powycinanych elementów czasopism, o nie kupowanie. Ukręcimy z czasem ten podły proceder. Ja przyznaję, że dwa razy kupiłem, czego ogromnie żałuję.


czwartek, 28 listopada 2013

Garnitur Hortensji 461. Naśladował czy naśladowany?


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

"Nawet dziś jeszcze, przy tak poważnym zaawansowaniu badań nad europejskim szkłem międzywojnia, analizując proweniencję niemeńskich modeli, niepodobna ponad wszelką wątpliwość rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia ze świadomym i bezceremonialnym kopiowaniem, czy też jedynie z przejęciem powszechnie stosowanych kształtów, motywów dekoracyjnych i technik zdobniczych." - napisał Paweł Banaś w rozdziale książki "Rzeczy niepospolite"(2013r.), opisując działalność Michała Titkowa w hucie "Niemen".




Nie wypada się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, o ile w ogóle jesteśmy w stanie przypisać konkretne wyroby do poszczególnych wytwórni. Mam wrażenie, że nie brakuje badaczy szkieł europejskich, ale już polskich - niekoniecznie. Jest kilka tekstów Pawła Banasia, w tym napisana 30 lat temu książka "Szkło huty Niemen", podobnie jak publikacje dotyczące huty Czechy Ignacego Hordliczki, piotrkowskiej Hortensji czy huty Zawiercie. Książki, po pierwsze dostępne tylko w bibliotekach, po drugie redagowane bardzo dawno temu.



Czy wiedza, na temat polskiego szkła pierwszej połowy XX wieku jest bardziej obszerna niż ponad 30 lat temu, kiedy problemy z jej badaniem przedstawił we Wrocławiu wyżej cytowany autor? Mam duże wątpliwości, chyba że opracowania leżą w szufladach, a wiedza w głowie nielicznych. Szczerze mówiąc, to sądzę, że mało kto jest zainteresowany badaniem produkcji polskich hut szklanych. Wnioskuję tak z oferty wystawienniczej i edukacyjnej polskich muzeów a także np. z zainteresowania niedawno zakończonej wystawy "Niemeńskie Art Deco" w Białymstoku. Zwiedzałem tą ekspozycję prawie miesiąc od otwarcia, i wtedy żaden badacz nie pojawił się w muzeum. 

Na chwilę obecną, można zdobyć kopie katalogów kilku polskich hut, dzięki temu możliwa jest hobbystyczna analiza i porównywanie konkretnych modeli, tak jak ja to czynię. Niestety wiele obiektów, i to całkiem popularnych, o ciekawej atrakcyjnej stylistyce, nawiązujących do modeli katalogowych, nie można na sto procent przypisać do konkretnej wytwórni. Mam kilka takich szkieł, będę je opisywał i próbował znaleźć analogie do motywów już znanych eksponatów. Przy czym, podobieństw czy kopi detali nie należy traktować jako przesądzających o proweniencji danego szkła.

Dziś opiszę część kompletu toaletowego, powstałego w hucie Hortensja, oznaczonego numerem 461 w katalogu firmowym. Posiadam dwa flakony na perfumy oraz naczynie - korytko na grzebienie. Zakład wytwarzał garnitury na toaletę składające się z pięciu elementów, dwa flakony na pachnidła (jeden z pompką drugi z korkiem), puzderka, korytka oraz pojemnika na biżuterię.

Skan katalogu, Huta Hortensja, model 461
Natychmiast rzuca się w oczy podobieństwo do modelu karafki 1531 Huty Szklanej Stollego. Nawet duże podobieństwo. Przekrój dna jest prawie identyczny, boczne węższe ścianki także, korek jedynie mniejszy. Jedyna różnica to ilość podziałów na frontowej ściance przedmiotów, no i oczywiście wielkość oraz przeznaczenie.


Huta Niemen dosyć ciekawie przenosi wzór na tackę oraz kieliszki, huta Hortensja dodatkowo tworzy puderniczkę, i korytka. Tak naprawdę wszystko współgra, i łatwo rozpoznać każdy element garniturów.


Jednak obydwa komplety powstały w różnych polskich hutach. Kto na kim się wzorował, trudno powiedzieć. Należy podkreślić, że obydwie miały dobrych projektantów, dziś byśmy powiedzieli designerów czy stylistów, bo obydwie huty mają prawie taką samą bazę (flakonik - karafkę), a styl przenieśli na kolejne szkła różnych zestawów.


Jeśli postawimy kieliszki w korytku, jest ok. Podobnie z flakonem na tacy.

Niemen w Hortensji
Hortensja na Niemenie
Ciekawym motywem jest dekoracja, którą nazwę "odciśnięte zęby w jabłku", ujawnia się w każdym elemencie obydwu kompletów. Flakonik ma odciśnięte 3 zęby na obydwu bocznych powierzchniach, karafka 4 zęby ale tylko na jednej. Za to korytko Hortensji ma po 4 zęby, kieliszki natomiast 3. Niemeńska tacka, ma tych odciśniętych zębów całe mnóstwo po obwodzie. Może ktoś policzy?




A teraz wyobraźmy sobie, że nie mamy żadnego katalogu firmowego, a mamy dowolne szkła z tych garniturów. Czyż nie wnioskujemy, że szkła wykonała jedna huta?

A jeśli mamy jeden katalog, obojętnie który. Czy nie mamy uzasadnionych motywów, by twierdzić, że preweniencja jest taka sama?



No dobra, po co ja to piszę, przecież powszechnie znane są katalogi, choć rzadko wśród antykwariuszy, i każdy wie, że zestaw do likieru pochodzi z Brzozówki a toaletowy z Piotrkowa. Sednem mojego tekstu, jest to, że jest bardzo dużo szkieł, których nie można znaleźć w żadnych katalogach, ale mających pewne elementy wspólne z przedmiotami które tam znajdziemy.

Czy można wtedy przypisać niekatalogowany, na chwilę obecną, wytwór do danej huty? Można i nie można. Jak kto chce, ale najlepiej podeprzeć nasz domysł odpowiednią argumentacją, uzasadnioną i prawdopodobną wersją. Raczej odradzam stu procentową pewność, dopuszczam nazwę huty z pytajnikiem.

Dziś opisałem szkła, które wiemy skąd pochodzą, choć są bardzo podobne, w kolejnym tekście będzie próba pokazania, jak opisać bliźniacze (dwujajowe) szkła z których tylko jedno jest katalogowane.