wtorek, 31 grudnia 2013

Czas wyciągnąć porządny kubeł na szampana.


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

A jaki niby miałem wymyślić tytuł. Normalnie używam słowa kuler, ale takie nie istnieje w języku polskim. Anglicy i Niemcy mają dobrze, my niestety musimy używać naczynia na lód albo kubełka na szampana. Ale ja mam takie duże naczynie, czyli kubeł, i jak to brzmi wraz z szampanem. Ciągnąc temat nazewnictwa, muszę poruszyć przy tej okazji kolejną kwestię, mianowicie szampana, czyli wina musującego.
Wino musujące to taki napój alkoholowy z bąbelkami, wino z bąbelkami. Szampan natomiast mieści się w tej kategorii, ale jest winem pochodzącym tylko z jednego regionu kuli ziemskiej i oczywiście wyprodukowany w/g odpowiednich technik. Z tego też powodu, pewien naród jest niezwykle dumny i każe sobie płacić za te specjalne bąbelki dużo więcej.


Tak więc kubeł jest nie byle jaki, został wykonany przez niemiecką firmę Württembergische Metallwarenfabrik (WMF), w formie ogromnego wysokiego pucharu. Na pierwszy rzut oka, naczynie zaprojektowano w powszechnej stylistyce lat dwudziestolecia międzywojennego, w dość prostej formie, z dwoma dekoracyjnymi elementami. Pierwszy, to czarna malatura, imitująca drogę spływających kropel wody. Drugi element, znacznie ciekawszy, to kula z tworzywa sztucznego, umieszczona pomiędzy stopą a czarą naczynia.



Dzięki oznakowaniu możemy się dowiedzieć, że kubełek został wyprodukowany w latach 1909 - 1914, specjalnie na rynek francuski! Myślę, że jest to dla wielu zaskoczenie, bo o ile ruchy modernistyczne były widoczne już od początku wieku, to sprowadzały się do nielicznych pojedynczych prezentacji wąskiej grupy projektantów, raczej jako protest wobec wszechobecnej secesji. Wprowadzenie do masowej produkcji takiej stylistyki było raczej rzadkością, a dodatkowo w połączeniu z ledwo wynalezionym bakelitem - niemałą odwagą, szczególnie na rynku gdzie art nouveau było nadal popularne. Tym bardziej cieszę się z posiadania takiego kubełka na szampana, jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej, w bardzo nowatorskiej na tamte czasy formie.


Skoro mam już przygotowane naczynie, przyszedł czas na wino. Zbieracz Staroci jak to zbieracz staroci, przedstawia czytelnikom wyjątkowe przedmioty, a tym razem będzie to jeden z najbardziej luksusowych i pożądanych szampanów - Dom Pérignon. To bardzo wyjątkowe i niepowtarzalne wino musujące odkryte przez benedyktyna ponad 300 lat temu, zostało nazwane jego imieniem. W moim posiadaniu jest rocznik 1955, nie byle jaki rocznik, jeden z dziesięciu najbardziej wykwintnych roczników Dom Pérignon.


Muszę jednak wyjawić, że osobiście nie lubię szampanów, zawsze unikam ich picia, a co do walorów smakowych odsyłam do specjalistów. A jednym z nich jest James Bond. W pierwszym filmie serii - „Doktorze No”, używa właśnie szampana z 1955 roku jako broni, podczas kolacji z doktorem No. Bond chwyta za butelkę trunku, wówczas zły charakter dziwi się, mówiąc że to przecież Dom Pérignon 1955. Agent 007 by wybrnąć z sytuacji odpowiada, że on jednak woli rocznik 1953, ale odkłada szampana do kubełka. Kto miał więc rację, niebezpieczny naukowiec czy słynny brytyjski szpieg. Otóż według fachowców, nieznacznie, ale lepszy i bardziej klasyczny jest rocznik ’55.

James Bond spogląda na etykietę, po słowach doktora No ...
… i odkłada do kubełka.
Oczywiście Dom Pérignon ’55 będzie dalej leżakował, nie wiem nawet czy byłby smaczny po tylu latach, i tak jak wcześniej napisałem, że nie przepadam za szampanem, to moja żona wręcz przeciwnie. Tak więc otworzymy Nectar Imperial Moët & Chandon, a do utrzymywania niskiej temperatury posłuży kubeł WMF.



Wszystkim czytelnikom Zbieracza Staroci, życzę w tym nadchodzącym 2014 roku marzeń i po prostu spełnienia tych marzeń.