piątek, 16 listopada 2012

Belweder


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

Miał być oddzielny wpis, potem bezpośrednio po wizycie w Pałacu, bardzo zdegustowany, miałem nic nie pisać, ale jednak poświęcę ten oddzielny post odwiedzinom Belwederu.


źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. NN)

W marcu 2012 roku został bardzo uroczyście otwarty gabinet Marszałka Józefa Piłsudskiego w Belwederze. W uroczystości m.in. wzięli udział Prezydent Bronisław Komorowski z małżonką Anną, córka Marszałka Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska i wnuk Krzysztof Jaraczewski.
Podjęto dosyć oczywistą decyzję o urządzeniu części Belwederu w meble i pamiątki po Piłsudskim. Do tej pory elementy gabinetu można było oglądać w Muzeum Narodowym oddz. w Otwocku Wielkim. Mój poprzedni wpis na blogu dotyczył właśnie tej ekspozycji, a obecnie spodziewałem się, że po przenosinach wystawa będzie szersza, ciekawsza i najważniejsze we właściwym miejscu.

Zwiedzanie Belwederu obejmowało wystawę kolekcji kilkuset eksponatów związanych z Piłsudskim, a podarowanych przez Janusza Ciborowskiego, wystawę Orderu Virtuti Militari, Kaplicę Belwederską i w miarę możliwości Gabinet Marszałka. Najbardziej zależało mi na obejrzeniu wnętrz i "wykryciu" jakiejś ciekawostki.

źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. NN)
źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. NN)
Wiemy, że w rezydencji mieszka na co dzień Prezydent RP Bronisław Komorowski, i mogło okazać się, że w ogóle nie zwiedzimy pałacu, z różnych powodów. Udało się jednak zobaczyć więcej, oczywiście pod okiem BORu. Zobaczyłem Salę Malinową, Kominkową, Pompejańską i Salę Lustrzaną. Przestronnym holem przeszliśmy do części poświęconej Piłsudskiemu.


salonik
źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. Marcin Bogusławski)
Napiszę szczerze, wnętrza poświęcone Marszałkowi są zbyt małe, dwa pokoje plus korytarz to niezbyt dużo miejsca na same meble, a dodatkowo grupa osób zwiedzających musi gdzieś stanąć. Wydaje mi się, że właśnie dlatego zabrakło oryginalnej biedermeierowskiej kanapy z krzesłami i stolika szachowego.
gabinet
źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. Marcin Bogusławski)
W porównaniu do ekspozycji w Muzeum Narodowym, pojawiło się biurko, krzesło i telefony, jako część adiutantury. Ulokowanie jednak tych eksponatów łącznie z szafą, tak jakby w korytarzu-przejściu, zupełnie mi się nie podoba.
biurko adiutanta
źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. Marcin Bogusławski)
adiutanci Marszałka
źródło: tygodnik Światowid, 1926 r.
Udało mi się kupić tygodnik "Światowid" z sierpnia 1926 roku, w którym zamieszczono 10 zdjęć siedziby Marszałka. Zdjęcia były robione 14 lipca 1926 r., jak widać gabinet mieścił się na pierwszym piętrze, a sypialnia zapewne w innym pomieszczeniu. Zwracam na to uwagę, ponieważ w późniejszym okresie Piłsudski wykorzystywał jedną salę jako gabinet i sypialnię. Początkowo na pierwszym piętrze, gdzie dodatkowo stały kanapy i fotele, a potem na parterze Belwederu. Wiele osób być może dziwi się, dlaczego w obecnie zrekonstruowanym gabinecie znajduje się także łóżko, po prostu tak mieszkał w pałacu Marszałek, mimo dużej powierzchni Belwederu.
sypialnia Marszałka w lipcu 1926 r.
źródło: tygodnik Światowid, 1926 r.
gabinet Marszałka w lipcu 1926 r.
źródło: tygodnik "Światowid" 1926 r.
Na przestrzeni wielu lat, zmieniały się fotele przy biurku, czy kanapy które używał Piłsudski. Na pewno zmieniły się także lampki biurkowe z charakterystycznymi abażurkami. Moje hobby to właśnie oświetlenie, i na nie zwracam szczególną uwagę. Na zdjęciach archiwalnych (w zbiorach m.in. Narodowego Archiwum Cyfrowego) odnajduję dwa różne komplety, i żaden z nich nie zdobi obecnego gabinetu. Jest to zupełnie inna para lampek, co nie znaczy że nie korzystał z nich Marszałek. Warto jednak zatrzymać się przy nich dłużej.
lampki A. Szpecht Warszawa
źródło: Kancelaria Prezydenta RP (fot. Marcin Bogusławski)
Lampki obecnie wystawione, są przeróbkami ze świeczników, wykonanych z brązu. Nie wiem, kiedy zmieniono ich funkcję, ale sto lat temu powszechnym było przerabianie świeczników, żyrandoli czy kinkietów, w miarę postępującej elektryfikacji. Było to bardzo proste i nie wymagało większych nakładów, a można było mało użyteczne świeczniki zmienić w lampki elektryczne. Jest także bardzo możliwe, że świeczniki w swej pierwotnej funkcji zachowały się do współczesności, jako wyposażenie Belwederu, a zostały przerobione obecnie, dlatego napisałem wcześniej, że mógł z nich korzystać Piłsudski.

Tym bardziej, że twórcą świeczników był brązownik Antoni Szpecht. Oznacza to, że świeczniki wykonano w warszawskiej pracowni pod hasłem reklamowym „Bronzy Artystyczne, Stylowe, Salonowe i Kościelne, złocone w ogniu i galwanicznie". Antoni Szpecht urodzony w 1871 roku, pracował prawie do końca wieku u Braci Łopieńskich, gdzie pod okiem nestora rodu Jana Łopieńskiego zdobył świadectwo czeladnicze. Otworzył pracownię na Powiślu, a w 1903 roku został mistrzem i mógł otworzyć własną porządną pracownię przy ul.Żórawiej (to nie błąd), zatrudniając kilka osób. Krótko mówiąc "W firmie od samego początku unikano bezkunsztownych robót".*




Wracając do "naszych" świeczników przerobionych na lampki, widać w nich klasę rzemieślnika, ciekawy dokładny odlew, doskonałe wykończenie i dbałość o szczegóły. I nawet jeśli te konkretne świeczniki nie miały nic wspólnego z Belwederem, to dobrze że trafiły na biurko Piłsudskiego.

* Wojciech Lipczyk, Almanach Muzealny t.2, MHW Warszawa, 1999, s.333-339.

poniedziałek, 8 października 2012

Wnętrza Belwederu za czasów Józefa Piłsudskiego


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

We wrześniu ubiegłego roku wybrałem się do Muzeum Wnętrz w Otwocku Wielkim. Zaciekawiła mnie lokalizacja muzeum w przepięknym podwarszawskim pałacu, w otoczeniu urokliwego kompleksu parkowego i kanałów wodnych. Dojazd do muzeum nieoznakowany, ale warto było, bo to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Pałac na żywo wygląda rewelacyjnie, i dobrze się stało, że powstał w nim oddział Muzeum Narodowego, bo dzięki temu można niemalże dotknąć kilkusetletniej historii.



Pałac w Otwocku Wielkim od strony południowej

Nie będę opisywał co można zobaczyć, polecam zwiedzanie każdemu, a większość informacji jest na stronie Muzeum w Otwocku Wielkim.
W tym roku należy się jednak spieszyć, po Pałac jest czynny od kwietnia do końca października. Zwiedzanie tylko z przewodnikiem, co jest świetnym rozwiązaniem, bo można się dowiedzieć wielu bardzo ciekawych rzeczy.
Sala Balowa

Osobiście interesuję się okresem pierwszej połowy XX wieku, a muzeum wystawia obiekty starsze, jednak miałem duże szczęście, ponieważ w dwóch salach urządzono gabinet i salon Marszałka Józefa Piłsudskiego przedwojennymi sprzętami pochodzącymi z Belwederu. Niestety, w chwili obecnej nie można już zobaczyć tej części muzeum, ponieważ obiekty wróciły do Belwederu.



Salon J. Piłsudskiego





biedermeierowska kanapa i krzesła z ok. 1830 r. oraz kinkiet

Na stronie internetowej muzeum, sprzęty belwederskie były dokładnie opisane, było kilkanaście zdjęć archiwalnych jak i współczesnych. I proszę sobie wyobrazić jakie było moje zaskoczenie, gdy oglądając na żywo, zobaczyłem trzy nowe obiekty. Były to przepiękne art-decowskie kinkiety. Rozpoznałem je natychmiast, ponieważ mają charakterystyczne elementy. Były to prawdziwe Marciniaki.

kinkiet fabryki A.Marciniak

Z dostępnych mi materiałów, nie wynika aby fabryka Marciniaka chwaliła się dostawą oświetlenia do Belwederu, choć wyposażała wiele innych budynków administracji państwowej. Nie wiem dlaczego zawisły w pokojach Piłsudskiego. Zamierzam dowiedzieć się skąd pochodzą i gdzie można je obecnie podziwiać. Na jednym z archiwalnych zdjęć rozpoznaję lampki biurkowe Marciniaka, ale są to zdjęcia adiutantury Marszałka.

Co ciekawe, przewodnik, który miał szeroką wiedzę na temat całej ekspozycji w Pałacu, mebli i szczególnie malarstwa, nie wiedział jak unikalne kinkiety mają na ścianach. Nie wiem co kierowało kustoszem wystawy, by powiesić to oświetlenie, mogę się jedynie domyślać, że widział na archiwalnych zdjęciach żyrandol w podobnym typie w Zameczku Prezydenckim w Wiśle. Jedyny błąd jaki popełniono to powieszenie kinkietów do góry nogami. Nie zmienia to faktu, że pokazanie publiczności takich okazów jest jak najbardziej wskazane, a mnie osobiście uradowało.




Kinkiety występują w katalogach nr 28 i 31 pod numerem 2104, jako mosiężne, polerowane lub niklowane, szkła (spodki) matowe. Lampy są okazałe, mierzą 56 cm wysokości i 26 cm szerokości. Z powodu braku perspektywy na rysunkach w katalogu, nie widać dokładnie mocowania do ściany oraz trzech pionowych rzędów wypustek tworzących korpus kinkietu. Moje zdjęcia dokładnie to pokazują. W lampie zastosowano oprawki na małe (E14) żarówki z gwintem "mignon".




Na poniższym zdjęciu pokazuję żyrandol z Zamku w Wiśle, w bardzo podobnym typie oraz żyrandole do kompletu z kinkietem. To są dopiero cuda.


żyrandol z Zamku w Wiśle

komplet oświetlenia A.Marciniaka


W najbliższym czasie odwiedzam Belweder, jestem ciekaw jak wyglądają wnętrza zaaranżowane przez Kancelarię Prezydenta, będą to te same meble które widziałem w Otwocku, ale mam nadzieje, że ponownie wykryję jakąś ciekawostkę.

niedziela, 23 września 2012

Dwie lampki sufitowe



Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

Dziś będą dwie lampki sufitowe. Oświetlenie tego typu stosowane było w korytarzach czy przedpokojach. Mam dwie identyczne lampy, z czego się bardzo cieszę, ponieważ trudno jest zdobyć dwa takie same starocia. Oprawy są wykonane z mosiądzu, szpon zamknięty, rurka średnicy 10 mm, baldaszek zamocowany na stałe. Klosz mocowany do szpona, o średnicy 80 mm, na 3 śrubki. Długość lampki z kloszem ok. 38 cm.






W tych lampach nie podoba mi się to, że baldaszek nie jest ruchomy. W takim przypadku hak w suficie powinien być bardzo krótki i ledwie wystawać ponieważ będą widoczne przewody zasilające.

Najciekawsze są szklane klosze. Byłem bardzo zaskoczony i zadowolony jednocześnie, gdy odkryłem małą, papierową naklejkę z logo producenta. Szkła zostały wyprodukowane przez polską hutę Zawiercie. Klosze tej fabryki są bardzo cenione i poszukiwane. Niektóre wyroby były sygnowane wytrawionym znakiem, a z tego typu naklejką spotkałem się pierwszy raz. Po prostu nikt przez kilkadziesiąt lat nie szorował kloszy od środka.

papierowa naklejka Zawiercie wewnątrz klosza

Oprawy były bardzo zabrudzone, ślady farby sufitowej i ogólnego brudu musiałem usunąć. Doprowadziłem lampki do oryginalnego wyglądu. Przewody zostały wymienione.





Niedawno zakupiłem dwa kolejne ciekawe klosze. Są to także przedwojenne matowe szkła z ciekawym, często spotykanym w innych szkłach gospodarczych, wzorem. Moje podejrzenie pada na hutę Niemen, byłyby prawdziwym rarytasem.

klosze Huty Zawiercie


najprawdopodobniej klosze Huty Niemen
Podobają mi się obydwa komplety kloszy.

Na koniec pokazuję nad czym będę pracował w najbliższym czasie. Jest to niklowany żyrandol warszawskiej fabryki. Został rozkręcony, będzie oczyszczony i wypolerowany, dostanie nowe okablowanie. Szczegóły wkrótce. 




niedziela, 16 września 2012

A.Marciniak czy Bracia Borkowscy


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.


www.zbieraczstaroci.pl

Przedstawiam dwie ciekawe lampy biurkowe wyprodukowane przez warszawskie firmy w okresie międzywojennym. Fabryki A. Marciniak i Bracia Borkowscy były wiodącymi zakładami wytwarzającymi oświetlenie nie tylko na rynek warszawski, ale całej II Rzeczpospolitej. W tym poście nie będę opisywał działalności firm, zrobię to w innych tekstach, skupię się na tych konkretnych lampach będących w moim posiadaniu.



Antonii Marciniak , Bracia Borkowscy


Obydwie lampy charakteryzuje wyjątkowe wzornictwo, jakość materiałów, a także dokładność wykonania. Pamiętajmy, że lampy mają ponad 70 lat, nie powstały w sławnych i wiodących ośrodkach Europy zachodniej gdzię łączono nowoczesne wzornictwo przemysłowe ze sztuką. Lampy te były produkowane seryjnie, i można je było kupić w najlepszych składach w całej Polsce. Jestem pod dużym wrażeniem tych polskich lamp.

Bracia Borkowscy

lampa Braci Borkowskich
Moja lampa Braci Borkowskich nie posiada oryginalnego klosza. Lampa zamieszczona jest w katalogu nr 30 z 1935 roku pod numerem 10180 i opisana jako niklowana a klosz szklany mleczny, ale z cennika do tego katalogu wynika, że można zamówić tą lampę z kloszem opalowym (mlecznym) lub złocistym. W katalogach nr 43 (z roku 1938) i nr 48 (z roku 1939) lampa występuje z numerem 30680 z kloszem mlecznym, złocistym lub seledynowym.
zdjęcie z katalogu firmowego


Na zdjęciu widzimy górną część lampy, niewidoczną w katalogu. Oprawka jest mosiężna niklowana, zaciski w doskonałym stanie. Włącznik w oprawce kluczykowy, choć w katalogach łańcuszkowy do pociągania. Oprawka jest oryginalna, produkcji Braci Borkowskich, i myślę że kluczykowy wyłącznik jest po prostu bardziej trwały, dlatego został zamontowany.

oprawka



podstawa lampy Braci Borkowskich


Antonii Marciniak

lampa Antoniego Marciniaka
Lampa Marciniaka występuje w katalogu nr 31, nie jest jednak zamieszczona w katalogach nr 26 i nr 28. Występuje pod numerami 1148 i 1074, ale różni się tylko kloszem, który jest metalowy, ze szkła mlecznego lub kolorowego, a najciekawszy jest klosz szklany przykryty do połowy reflektorem metalowym.

zdjęcia z katalogu firmowego


Moja lampa jest mosiężna chromowana, reflektor metalowy, z podstawą oksydowaną czarną. Wyłącznik powinien być w przewodzie, jednak takiego jeszcze nie posiadam.



oksydowana podstawa



W obydwu lampach wymieniłem przewody elektryczne na nowe, ale stylowe, w oplocie jedwabnym. Lampy oczywiście są sprawne.

W pierwszym swoim wpisie na temat oświetlenia, celowo zamieszczam jednocześnie dwie lampy różnych producentów. W powszechnej opinii produkcja Marciniaka uchodzi za jedyne godne uwagi oświetlenie z okresu międzywojennego. Tak naprawdę to obydwie fabryki rywalizowały ze sobą, produkowały na szeroką skalę, miały ciekawe wzornictwo i doskonałą jakość wykonania.

W kolejnych wpisach pokażę lampy innych producentów, mniejszych fabryk czy warsztatów rzemieślniczych.

piątek, 7 września 2012

Witam


Zapraszam na nową stronę Zbieracza. Wszystkie teksty zostały przeniesione.



www.zbieraczstaroci.pl

Blog będzie o zbieraniu starych rzeczy, a precyzyjniej o starych użytkowych przedmiotach, które do tej pory zgromadziłem. Byłoby trochę na wyrost nazywanie ich antykami, bo nie są to przedmioty sztuki dawnej, a typowe rzeczy użytkowane kilkadziesiąt lat temu. Wszystkie mają wspólną cechę, są po prostu stare. Z tym, że za kryterium starości przyjąłem koniec II wojny światowej, chociaż niektóre przedmioty mogły być wykonane kilka lat po wojnie, kiedy odradzał się polski przemysł, kontynuując tradycje przedwojenne. Oczywiście mogę się czasami mylić w ocenie wieku niektórych przedmiotów, ale postaram się wiarygodnie je opisać. Wiele tych rzeczy to potocznie mówiąc - zabytki, czyli wytwór pracy człowieka, powstały w minionej epoce.


W moich zbiorach są głównie wyroby ze szkła oraz oświetlenie. Zasadniczo kolekcjonuję przedmioty polskie, jednak to kryterium jest dosyć płynne. Uznaję, że wyroby wytworzone na obszarze Polski - są polskie, niezależnie od struktury właścicielskiej fabryki. Do tej kategorii zaliczam także firmy produkujące przed I wojną światową na terenach pozaborowych. 
Kilka lat temu trafiło do mnie kilka starych przedmiotów. I tak właśnie rozpoczęła się moja pasja wyszukiwania ciekawych rzeczy w różnych miejscach, począwszy od targów staroci, poprzez sklepy z antykami a kończąc na serwisach internetowych.

Oczywiście będę zamieszczał na blogu mnóstwo zdjęć. Poniżej część kolekcji karafek, jako próbka, bo w tym wpisie nie będę ich opisywał.


Tak naprawdę to sam nie wiem ile karafek posiadam, dlatego ten blog będzie próbą ich katalogowania. Kolejne zdjęcie, jakie mam pod ręką, przedstawia dwa wazony i żardynierkę, w tle bardzo ciekawa lampa biurkowa, warszawska.


Oświetlenie to mój drugi obszar zainteresowania, chyba bardziej ciekawszy niż szkło, ponieważ szklaną rzecz kupujesz, myjesz i już. W przypadku lamp jest więcej pracy, czyszczenie jest bardziej czasochłonne, często brakuje jakichś elementów np. wyłącznika, oprawki, klosza czy podsufitki. Jeśli chcemy by żyrandol czy lampka działała musimy wymienić instalację.

Zamierzam pisać raz w tygodniu, i jest to dla mnie duże wyzwanie, bo muszę wygospodarować trochę czasu którego ciągle brakuje. Podjąłem jednak decyzję o pisaniu bloga, bo od dawna nie mam już fizycznego miejsca na prezentowanie swoich zbiorów, a tak przynajmniej kolekcja będzie pokazana wirtualnie. Drugą motywacją jest to, że jest bardzo mało informacji na temat zarówno szkła użytkowego jak i oświetlenia. Polscy kolekcjonerzy nie pokazują publicznie swoich zbiorów, w muzeach jest ich bardzo mało i są rozproszone. Poprzez opisy chciałbym przekazywać swoją wiedzę, ale także wiedzę innych osób, by skupić ją w jednym miejscu.
Zapraszam.